Towarzystwo
kobiet psuje obyczaje i wyrabia smak.
Monteskiusz
Wejście po schodach na
drugie piętro, trzymając na rękach dziewczynę oraz deskorolkę jednocześnie było
niewykonalne. Wjechanie po schodach byłoby możliwe, tylko jeżeli zagięłoby się
podstawowe prawa fizyki a takiej zdolności klan Czerwonych nie posiada, czego w
tym momencie Misaki zaczął żałować.
Westchnął ciężko patrząc na schody, które w tym momencie stały się jego
najgorszym wrogiem. Co zrobiłby
Mikoto-san w takiej sytuacji? Przerzucił
nieprzytomną blondynkę przez ramię, wziął deskę do drugiej ręki, nie przejmując
się, że jego ręka mogłaby właśnie dotykać dziewiczych pośladków niczego nie
świadomej damy. O zgrozo! Taka opcja zdecydowanie odpada! Izumo zostawił by deskorolkę, czego Yata też nie miał zamiaru zrobić. Po co w ogóle pchał się do ratowania tej
laski?! Ma teraz tylko same problemy, kobiety to problemy. O tak.
Zdecydowanie. Mimo wszystko, tyle już
się przemęczył, że nie warto teraz zostawić tutaj blondynki, tym
bardziej, iż sam wpakował się w to bagno, i teraz jest za nią odpowiedzialny. Naprawdę
jest idiotą. Tylko idiota zabrałby nieprzytomną dziewczynę, zamiast zadzwonić
na policję zgłaszając zaistniałą
sytuację. Stał parę minut przed schodami rozmyślając nad tym, jak by dojść na
pieprzone drugie piętro. W końcu
postanowił iść przed siebie, nogą popychając deskorolkę. Już po kilku stopniach zaczął czuć się jak
prawdziwy debil. Widok według rudowłosego musiał być naprawdę komiczny, no i
faktycznie był. Na co dzień wredny
Yatagarasu ze Straszliwego Płomienia, w tym momencie wchodził po schodach
skacząc, niczym zając z zaparciem starając się jednocześnie dokopać ukochaną
deskorolkę na górę przy okazji nie dotykając dziewczyny w miejscach, które
byłyby chociaż w pobliżu jakichkolwiek krągłości. Na szczęście nikt nie widział jego popisu,
więc odetchnął z ulgą stawiając kroki tuż przed drzwiami swojego
mieszkania. Dobra, teraz wystarczy tylko
wyjąć klucze, przekręcić zamek , otworzyć drzwi i wejść! Tak… wyjąć klucze. No
właśnie.
- Ja pierdole… -
wymamrotał spoglądając z poirytowaniem na drzwi. Oparł kolano o ścianę, tuż obok drzwi a na nodze, która teraz znajdowała się w
powietrzu oparł blondynkę, cały czas trzymając ją drugą ręką, z kolei wolną
wyjął z kieszeni klucze i otworzył drzwi. Wyjął je z zamka, schował
do kieszeni, z powrotem podłożył rękę pod jej plecy, nogą wsunął deskę,
a na samym końcu wszedł do mieszkania. Drzwi zatrzasnął nogą i rozejrzał się po
ciemnym mieszkaniu. Światło zapaliło się, gdy tylko zrobił dwa kroki przez
korytarz, dzięki czemu można było zobaczyć brązowe ściany, czarne podłogowe kafelki, na których walało się
pełno gratów, takich jak kije bejsbolowe, adidasy, brudne skarpety, nawet jakaś
czapka oraz coś, co kiedyś prawdopodobnie dało się jeść. Butów nie opłacało się
już nawet ściągać, bo istniało zagrożenie, że zaraz wdepnie się w jakiś obiekt,
który naukowcy chętnie by zbadali.
Powędrował do swojego pokoju, położył na łóżku dziewczynę. Szybko
odszedł na drugi koniec pomieszczenia opierając się o ścianę. W końcu mógł
odetchnąć. Zjechał powoli do siadu i przez jakiś czas przyglądał się śpiącej
blondwłosej damie. Przymknął na chwilę
oczy zastanawiając się nad tym co będzie dalej.
~*~
Otworzył powoli oczy.
Ziewnął przeciągle drapiąc się w tył głowy. Powoli rozejrzał po pokoju… zaraz!
Dlaczego on siedzi na podłodze?! Spojrzał na swoje łóżko. Leżała na nim jakaś
blondynka okryta JEGO czerwoną bluzą. Ale skąd?! Próbował przypomnieć sobie
wydarzenia z poprzedniego dnia, niestety wszystko okryte było ciemną, gęstą
mgłą. Jedyne co pamiętał to, to jak w błazeński sposób wchodził z nią na górę.
Uderzył się otwartą dłonią w czoło. Na cholerę on ją tutaj przytargał?!
Odwrócił głowę w bok, nie miał zamiaru na nią nawet patrzeć. To kobieta, na
dodatek leży na jego łóżku. Ciekawe co robili w nocy… chociaż, skoro on jest w ubraniach,
no i ona chyba też, to możliwe, że na szczęście nie doszło do niczego złego.
- Mhmm… - usłyszał
ciche pomrukiwanie, odruchowo odwrócił głowę w stronę, z której dobiegał
głos. Dziewczyna właśnie podnosiła się, przez co bluza, która zakrywała porwany
sweter zsunęła się tuż pod jej kolana.
Spojrzała zaskoczona w dół i uśmiechnęła
delikatnie dotykając swojego biustu.
Yata momentalnie zarumienił się widząc jak perwersyjnie zachowuje się
jego ‘’lokatorka’’. Nie wiedzieć
dlaczego zrobiło mu się gorąco, więc powachlował się dłonią. Nie dość, że
praktycznie wszystko ma odsłonięte, to jeszcze musi się tak bezczelnie
obmacywać na jego oczach, uśmiechem na ustach
- Misaki- sama –
mruknęła wstając powoli z łóżka. Rudowłosy powoli odwrócił głowę w jej stronę,
przełykając głośno ślinę. Zbliżała się do niego kołysząc kusząco biodrami. Gdy
znalazła się już dostatecznie blisko nachyliła się nad nim kładąc prawą dłoń na
jego policzku. Uśmiechnęła się ciepło do chłopaka. Z kolei Misaki nie wiedział co zrobić w tym
momencie. Pierwszy raz znajdował się tak blisko dziewczyny, pierwszy raz miał
kontakt fizyczny z dziewczyną a co najgorsze pierwszy raz widział tak mocno
odsłonięte piersi, na dodatek na żywo. Czy ta dziewczyna w ogóle miała pojęcie czym
jest przyzwoitość?! Otworzył usta, żeby na nią nawrzeszczeć, albo ewentualnie
grzecznie poprosić, żeby z niego zeszła, bo zaraz się ugotuje, jednak ona
pocałowała, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Delikatnie pieściła wargi chłopaka dłońmi dotykając szyi Yaty. Masowała ją powoli, okrężnymi
ruchami. Usiadła na nim okrakiem, jeszcze bardziej zmniejszając dzielący ich
dystans. Pogłębiła pocałunek dołączając do tego miękki, ciepły język. Zataczała nim koła na podniebieniu chłopaka,
kompletnie ignorując początkowy sprzeciw Misakiego. W pierwszym momencie naprawdę chciał ją
zepchnąć, przecież jej nie znał a ona tu nagle wyjeżdża mu z czymś takim.
Właśnie ukradła mu jego pierwszy pocałunek! Nigdy nie wyobrażał sobie, że w ten
sposób pierwszy raz się pocałuje z jakąś panną. Tak na dobrą sprawę, to w ogóle
sobie tego nie wyobrażał, nigdy. Jednak
gdy tak się nad tym chwilę zastanowił,
wcale nie było to takie złe. Cholernie
spodobało mu się to ciepło jakie odczuwał w środku, na dodatek usta blondynki
były takie ciepłe a język zręczny. Zamknął oczy wczuwając się w erotyczną grę
języków, którą postanowił wygrać, mimo braku doświadczenia. Jedną dłoń
wplątał w złociste włosy dziewczyny, z
kolei druga powędrowała na jej plecy, przysuwając ją do siebie. Pierwszy raz w życiu czuł się tak zajebiście
dobrze. W pewnym momencie poczuł jak w
jego bokserkach zaczyna brakować mu miejsca. Właśnie przeżywał swoją pierwszą
erekcję. Przypomniał sobie, jak Mikoto
się z niego śmiał, gdy powiedział mu, iż
jeszcze nigdy mu nie stanął. Lepiej
późno niż wcale, na dodatek dokładnie na jego koledze siedziała sobie blondynka, która teraz zaczęła poruszać
biodrami, ocierając się o przyrodzenie Misakiego. Mruknął zadowolony w jej
usta, zjeżdżając dłonią na pośladki swojej kochanki. W pewnym momencie odsunęła się od niego z
lubieżnym uśmiechem . Sięgnęła dłonią do rozporka jego spodni, i wtedy włączyła
się chłopakowi czerwona lampka. Chwycił ją za ręce odsuwając je od dolnych partii ubrania.
- C..Co ty wyprawiasz?!
– krzyknął marszcząc brwi. Przecież nawet się nie znają a ona już wyczynia
takie rzeczy! Toż to prawdziwy perwers, a nawet i …
~*~
Krzyknął głośno
odpychając się dłońmi od ściany. Cały czerwony
spojrzał przed siebie, ale nie widział już blondynki, z którą przed
chwilą się całował. Gdzie teraz była? Przecież sam ją tutaj przyniósł, po tym
jak zemdlała wtedy w ciemnej uliczce. Właśnie! Była tutaj, bo przecież uratował
ją przed gwałtem. Więc wyczyniała z nim
takie rzeczy? Może wcale nie chciała być ratowana, może jej było wtedy
dobrze? Gdzie dobrze, jak przecież płakała! No to gdzie teraz jest? Rudy
rozejrzał się po pokoju, blondynka siedziała na łóżku, opierając się o ścianę z
podkulonymi nogami. Bluzą zasłaniała porwany sweter, kurczowo trzymając go w
drżących dłoniach. Drżących? Przecież jeszcze przed chwilą w najlepsze się do
niego dobierała. Na samą myśl o tym Misaki spłonął jeszcze większym
rumieńcem. Skoro on siedzi pod ścianą,
ona trzęsie się ze strachu na łóżku, to znaczy, iż to wszystko co niedawno
wyczyniali nie działo się naprawdę! To był tylko sen. Całe szczęście, to był
tylko sen… No o bardzo ciekawych
rzeczach sobie śni. Takie bezeceństwa z dziewczyną, której nawet na dobrą
sprawę nie zna. Skarcił się natychmiast
za swoje zboczone, paskudne fantazje. Podrapał się po głowie nie mając bladego
pojęcia co teraz ma zrobić.
- Ee.. tego.. no.. jak
się czujesz? – zaczął odwracając wzrok od blondwłosej.
- Co się stało?
G..gdzie ja .. gdzie ja.. je..jestem? – zapytała cichym, wystraszonym głosem
nie spuszczając Yaty z oczu.
- Hę? No.. wczoraj
wracałem do domu i zobaczyłem, jak ten facet Cię i wtedy a ty zemdlałaś… a
Izumo mówił że .. więc przywiozłem Cię tutaj, wszystko w porządku? Zna..znaczy
czy on nic Ci nie zrobił?
- Ja… ymm.. chy..chyba
nie.. nie nie pamiętam nic odkąd mnie poddusił
- Czyli nic Ci nie
zrobił.. na szczęście…. – spojrzał na dziewczynę głupkowato się uśmiechając.
Podrapał się po policzku. Naprawdę starał się być miły, chciał też się czegoś
dowiedzieć, w końcu zawdzięcza mu cnotę!
Której, notabene, prawnie nie straciła w jego śnie kilka chwil
temu. – Jestem Yata Misaki – przywitał
się po chwili milczenia.
- Mitogari Rei, miło
mi… Dziękuję za ratunek – odpowiedziała spoglądając w dół. Zakryła część twarzy
czerwoną bluzą chłopaka. Misaki wstał powoli z podłogi, po czym przeciągnął
się. Nie ma co, spanie na siedząco na podłodze naprawdę nie jest wygodne, na
dodatek przynosi perwersyjne sny, których tak bardzo nienawidzi. Rei widząc jak
się podnosi spróbowała jeszcze bardziej się odsunąć, ale przeszkodziła jej
ściana. Pisnęła cicho chowając się praktycznie cała pod bluzę i zaczęła trząść
niczym galaretka na zbyt głośnej imprezie.
- Spokojnie! –
powiedział unosząc ręce do góry, aby pokazać Mitogari, że nie ma złych
zamiarów. Spojrzał na czerwoną trzęsącą się kuleczkę i dopiero przyuważył, iż
musi być znacznie mniejsza od niego, co zasadniczo się nie zdarza. Nawet
niektóre kobiety go przerastają. Zaśmiał
się wesoło w duchu, gdy już całkowicie przetworzył tę informację. – Może chcesz coś zjeść.. mam – tutaj urwał,
co właściwie miał w lodówce? Trzy piwa, jakieś masło, chyba jajka, mleko i…
mięso, tylko nie miał bladego pojęcia z jakiego zwierzaka w ogóle je wycięli.
Tak naprawdę masz co jej zaproponować.
Chciał podejść do Rei, jednak na samą myśl, o tym co kryje się pod bluzą
(podarty sweter, i piersi dziewczyny, które już wcześniej doskonale sobie
wyobraził ) zrezygnował wypuszczając powietrze z ust.
Hej.. wiesz…. może ja..
wyjdę… a ty za…ło..ży..sz na.. siebie coś, bo…. Wi..dzę, że się czym stresujesz
– wymamrotał zakładając jedną rękę za kark. Opuścił pomieszczenie i uderzył się
wyprostowaną dłonią w twarz, na tak zwanego liścia. Weź się w garść idioto!
Krzyknął sam na siebie w myślach. Poszedł do kuchni, otworzył lodówkę,
rozejrzał się uważnie wewnątrz szukając jedynej rzeczy, której w tym momencie
potrzebował. Wyjął zimne piwo,
zatrzasnął lodówkę. Butelkę otworzył zahaczając o blat, następnie wziął
ogromnego łyka siadając na krześle. Nie dość, że wszędzie panował jeden wielki
chlew, to jeszcze miał w domu blond karlicę, o której zdążył już fantazjować. W
co on się wpakował? Wziął kolejnego łyka, odchylając się mocno do tyłu.
- Aaa.. –westchnął
odkładając w połowie już pustą butelkę piwa. – Kurwa co za burdel – dodał kładąc dłonie na głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz